W przededniu 11 listopada Stowarzyszenie Żoliborzan i Fundacja Edukacyjna Jacka Kuronia serdecznie zapraszają na "żoliborskie dziady" poświęcone pamięci ludzi niepodległościowej lewicy, społecznych demokratów, tych którzy walczyli „za wolność naszą i waszą” i ciężko pracowali, by Rzeczpospolita była państwem niepodległym, demokratycznym i samorządnym.
Spotykamy się w sobotę 10 listopada o 17:30 w parku Żeromskiego (na prawo od Aliny): https://www.facebook.com/events/757048521304943/
Więcej o idei Dnia Pamięci i Wdzięczności Żoliborza w artykule z 20. numeru „Naszego Żoliborza”:
W sobotę poprzedzającą 11 listopada, w parku Żeromskiego na
warszawskim Żoliborzu, spotkamy się, by przywołać pamięć o ludziach
niepodległościowej lewicy, o społecznych demokratach, o tych, którzy
walczyli „za naszą i waszą wolność” i pracowali, by Rzeczpospolita była
państwem niepodległym, demokratycznym i samorządnym.
Ta pamięć ma wiele odsłon. Gdy w drugiej połowie XVIII wieku na skarpie wiślanej powstawała nasza dzielnica, Rzeczpospolita właśnie upadała. Ciemnocie umysłów, zacofaniu, anarchii politycznej i agresji państw sąsiednich przeciwstawiali się pierwsi mieszkańcy Żoliborza (zwanego wówczas Faworami): Augustyn Orłowski, założyciel konwiktu pijarów, letniej rezydencji Collegium Nobilium, z którego wyszło całe pokolenie reformatorów, Jan Dekert, przywódca mieszczaństwa w walce o naprawę Rzeczpospolitej, jakobin Józef Dziarkowski, powołany przez Kościuszkę do Rady Najwyższej Narodowej, czy podporucznik Borkiewicz, w którego mieszkaniu w koszarach Aleksandryjskich zebrali się przed nocą listopadową Wysocki, Zaliwski, Urbański i Szlegel, by podjąć ostateczne decyzje.
Ta pamięć ma wiele odsłon. Gdy w drugiej połowie XVIII wieku na skarpie wiślanej powstawała nasza dzielnica, Rzeczpospolita właśnie upadała. Ciemnocie umysłów, zacofaniu, anarchii politycznej i agresji państw sąsiednich przeciwstawiali się pierwsi mieszkańcy Żoliborza (zwanego wówczas Faworami): Augustyn Orłowski, założyciel konwiktu pijarów, letniej rezydencji Collegium Nobilium, z którego wyszło całe pokolenie reformatorów, Jan Dekert, przywódca mieszczaństwa w walce o naprawę Rzeczpospolitej, jakobin Józef Dziarkowski, powołany przez Kościuszkę do Rady Najwyższej Narodowej, czy podporucznik Borkiewicz, w którego mieszkaniu w koszarach Aleksandryjskich zebrali się przed nocą listopadową Wysocki, Zaliwski, Urbański i Szlegel, by podjąć ostateczne decyzje.
Po upadku powstania zaborca kazał zrównać
Żoliborz z ziemią, a na jego gruzach zbudować twierdzę-kazamaty.
Więziono tu uczestników powstania listopadowego, Wiosny Ludów, powstania
styczniowego, działaczy niepodległościowych, oświatowych, robotniczych i
chłopskich. 40 tysięcy kobiet i mężczyzn przeszło przez te cele,
niektórzy zmarli z chorób, większość pognano na Sybir, do kopalń i na
zesłanie, nieliczni wyszli wolni, 329 powieszono lub postawiono przed
plutonem egzekucyjnym.
Po odzyskaniu niepodległości na
puste przedpola Cytadeli zjechali ludzie z trzech zaborów, wojennych
frontów, Sybiru i emigracji, aby budować odrodzone państwo i własne
życie. Architekci i rzemieślnicy, lekarze i nauczyciele, artyści i
wojskowi, urzędnicy i dziennikarze, robotnicy i uczeni zorganizowali się
w stowarzyszenia i spółdzielnie, by zbudować „dzielnicę w zieleni i w
bieli”, przemienić w czyn marzenie o szklanych domach dla rodzin i
szklanych domkach-przedszkolach dla dzieci.
Podczas
okupacji mieszkańcy Żoliborza działali w ruchu oporu, budowali
instytucje Państwa Podziemnego, walcząc w powstaniu warszawskim budowali
równocześnie struktury władz cywilnych, a po zakończeniu wojny
odbudowywali Warszawę i wychowali kolejne pokolenie, które współtworzyło
ruch samoorganizacji społecznej, torowało drogę do okrągłego stołu,
wyborów czerwcowych i ponownie odzyskanej niepodległości.
Jesteśmy im winni wdzięczność i pamięć.
Danuta Kuroń