Z okazji stulecia Warszawskiej Spółdzielni Mieszkaniowej publikujemy tekst o historii WSM napisany przez członkinię naszego Stowarzyszenia Donatę Rapacką, który ukazał się w nr 4/2021 miesięcznika "Tęcza Polska".
W tym roku mija sto lat od powstania legendarnej Warszawskiej Spółdzielni Mieszkaniowej.
WSM powstała z marzeń. Jej założyciele to patrioci o lewicowych światopoglądach, ideowcy, którzy pragnęli wybudować Szklane Domy. Nie przypadkiem żoliborski plac Wilsona, przy którym wybudowano pierwsze budynki spółdzielni, nosić miał w ich zamyśle imię Stefana Żeromskiego, autora „Przedwiośnia”. Cezary Baryka, bohater książki, urodzony i wychowany poza Polską, marzył o odrodzonej ojczyźnie, ziemi obiecanej, gdzie z wody i piasku morskiego powstaną domy dla każdego, piękne, tanie i zdrowe – remedium na wszelkie problemy i nierówności społeczne. I tak jak u Żeromskiego: dla założycieli WSM odrodzona ojczyzna okazała się rozczarowaniem.
Zderzenie z rzeczywistością było bolesne – u progu niepodległości Warszawa cierpiała ogromny głód mieszkaniowy. Większość mieszkańców stolicy, zwłaszcza robotnicy i pracownicy niewykwalifikowani, gnieździła się w ciasnych pomieszczeniach, bez wygód, po wiele osób na jedną izbę. Ogromnym problemem była bezdomność. I nic nie zapowiadało poprawy sytuacji, młode państwo polskie nie umiało sobie z kwestią mieszkaniową poradzić, a może po prostu zabrakło myślenia w kategoriach solidarności społecznej. W Warszawie powstawały osiedla baraków dla bezdomnych – na Żoliborzu przy Dworcu Gdańskim, na Kole i na Annopolu.
W tej sytuacji lewicowi ideowcy decydują się wziąć sprawy we własne ręce i 11 grudnia 1921 roku zakładają Warszawską Spółdzielnię Mieszkaniową – WSM. Pod statutem podpisują się m.in. Jan Hempel, Stanisław i Alina Tołwińscy, Stanisław Szwalbe, Bolesław Bierut, Maria Orsetti, Jan Strzelecki, Antoni Zdanowski – około dwadzieścia osób.
Według statutu spółdzielni celem jej było „dostarczanie i wydzierżawianie członkom tanich i wygodnych mieszkań drogą samopomocy zbiorowej oraz przy poparciu instytucji państwowych lub komunalnych, mających na celu walkę z głodem mieszkaniowym”, ale też „zaspokajanie wspólnymi siłami kulturalnych potrzeb członków”. Wprowadzono na wzór spółdzielni niemieckich dwa organy zarządzające – zarząd i radę nadzorczą. W statucie znalazł się również zapis mówiący o tym, że członkiem spółdzielni może zostać tylko ten, kto utrzymuje się z własnej pracy. Mieszkania miały pozostawać własnością społeczną, a członkowie jedynie ich użytkownikami.
WSM została wpisana do rejestru Sądu Okręgowego w Warszawie 1 lutego 1922 roku. Założyciele spółdzielni nawiązali kontakt z Teodorem Toeplitzem – ławnikiem miejskim i działaczem PPS – i to dzięki jego zabiegom WSM otrzymała od magistratu działkę pod zabudowę na Żoliborzu. W tamtym czasie był to północny kraniec Warszawy, tereny piaszczyste, niezabudowane, przed odzyskaniem niepodległości przedpole Cytadeli z zakazem osiedlania, włączone w obręb miasta dopiero w 1916 roku.
Jednak żeby rozpocząć budowę potrzebne były większe środki, którymi młoda spółdzielnia nie dysponowała. Szalała inflacja, na państwowy kredyt nie można było liczyć – nie ufano działaczom o tak wyraziście lewicowych poglądach. Pojawił się wtedy nowatorski pomysł, by udziały wpłacać nie w gotówce, ale w ekwiwalencie – w cegłach. Tak więc spółdzielnia dysponowała ogrodzonym placem budowy przy dzisiejszym placu Wilsona i szopą z cegłami. Dopiero w 1923 roku spółdzielnia otrzymała – znów dzięki zabiegom Teodora Toeplitza – pierwszy mały kredyt z warszawskiego Funduszu Rozbudowy.
Sytuacja finansowa państwa zaczęła się stabilizować po roku 1924, kiedy markę polską zastąpiono złotówką. Polską reformę walutową wsparł Banca Commerciale Italiana – wielki bank prywatny, którego prezesem był Józef Toepliz – brat Teodora. Włoski bank udzielił pożyczki stabilizującej Bankowi Gospodarstwa Krajowego pod zastaw Polskiego Monopolu Tytoniowego, a jednym z warunków umowy było wsparcie przez BGK kredytem Warszawskiej Spółdzielni Mieszkaniowej.
Właściwą budowę rozpoczęto pod koniec roku 1925, a pierwsze mieszkania w budynku I kolonii WSM, zaprojektowanym przez Brunona Zborowskiego, oddano do użytku w styczniu 1927 r. Kolejne lata naznaczone były walką o środki na budowę i rozbudowę spółdzielni, staraniami o kredyty, pożyczki, precyzyjnym gospodarowaniem finansami spółdzielni tak, by mogła ona realizować swoją misję.
Twórcom WSM przyświecała idea osiedla społecznego, nawiązali więc współpracę z architektami modernistycznymi, którzy podzielali wiarę, że architektura może być narzędziem społecznej zmiany. Lata 20. i 30. w Europie to czas nowatorskich teorii, a potem realizacji architektonicznych, pierwszych osiedli funkcjonalnych budowanych z myślą o realizacji wszystkich potrzeb mieszkańców. Przy projektowaniu osiedli uwzględniano urządzenia społeczne – szkoły, przedszkola, pralnie, łaźnie, stołówki, biblioteki – uznając, że zbiorowa realizacja potrzeb kształtuje stosunki sąsiedzkie. Ogromną wagę przywiązywano do tego, by na osiedlach było dużo zieleni, otwartej przestrzeni i światła – była to antyteza zwartej zabudowy miejskiej, z ciemnymi i niezdrowymi podwórkami-studniami i suterenami. Wuesemowska kolonia to budynek lub zespół budynków z wewnętrznym zielonym dziedzińcem, na którym znajduje się również plac zabaw dla dzieci.
Twórcy wuesemowskich kolonii są dziś uznawani za najwybitniejszych przedstawicieli nurtu architektury społecznej: Barbara i Stanisław Brukalscy, wspomniany Bruno Zborowski, Nina Jankowska, współpracowano również z Heleną i Szymonem Syrkusami. Ponieważ prywatne firmy budowlane niezbyt dobrze radziły sobie z budową mieszkań jednocześnie tanich i funkcjonalnych, spółdzielcy WSM-u utworzyli Społeczne Przedsiębiorstwo Budowlane (SPB), które budowało kolejne spółdzielcze kolonie.
Spółdzielnia rozbudowywała się, pozyskując kolejne działki na Żoliborzu, na zachód od pierwszego budynku, oraz mniejszy teren na Rakowcu, na drugim końcu miasta. Szybko okazało się niestety, że niewielu robotników stać na mieszkania w proponowanym początkowo standardzie – w następnych latach projekty kolejnych kolonii były więc coraz bardziej ascetyczne i oszczędnościowe. W maleńkich mieszkaniach była woda i kanalizacja, jednak często nie było łazienek, jako że lokatorzy mieli do dyspozycji kąpielisko spółdzielcze. Nie oszczędzano natomiast na najważniejszej zmianie wprowadzanej przez WSM w porównaniu do budownictwa czynszowego – wszystkie mieszkania były jasne, odpowiednio doświetlone, a szerokie dziedzińce kolonii zapewniały do świeżego powietrza i zieleni.
Na Rakowcu powstało sześć budynków i dom społeczny z kąpieliskiem, pralnią, pomieszczeniami o przeznaczeniu społecznym i oświatowym. Jednak to osiedle żoliborskie, na którym w ciągu 15 lat powstało kilkanaście budynków składających się na dziewięć kolonii, stało się wzorcowym osiedlem społecznym. Kolonia VI stanowiła jego zaplecze gospodarcze i społeczne. Znajdowała się tam kotłownia ogrzewająca budynki spółdzielni, a także łaźnia, pralnia, przeszklony budynek przedszkola, sala teatralno-kinowa oraz ośrodek ogrodniczy dostarczający sadzonki dla poszczególnych kolonii.
Sklepy na terenie osiedla prowadziła spółdzielnia „Gospoda Spółdzielcza”. Stowarzyszenie Wzajemnej Pomocy Lokatorów „Szklane Domy” powołane zostało do zaspokajania potrzeb kulturalnych mieszkańców – prowadziło ono liczne kluby, biblioteki, chór, orkiestry, udzielało też materialnej pomocy mieszkańcom. Warto podkreślić, że mimo lewicowych korzeni twórców WSM, w życiu społecznym spółdzielni przywiązywano wagę do neutralności politycznej.
Kolejną ważną dla życia w osiedlach Warszawskiej Spółdzielni Mieszkaniowej organizacją było Robotnicze Towarzystwo Przyjaciół Dzieci, prowadzące przedszkole, szkołę powszechną, gimnazjum, bibliotekę z czytelnią oraz słynny teatr kukiełkowy „Baj”, dla którego scenariusze przedstawień pisała Maria Kownacka. RTPD prowadziło również poradnię „Zdrowie Dziecka”, którą kierował doktor Aleksander Landy, wybitny społecznik i lekarz stosujący nowatorskie wówczas metody – ruch na świeżym powietrzu bez względu na pogodę. W roku 1933 nieużywaną część kotłowni przebudowano i przekształcono w salę widowiskową: znalazł tam siedzibę teatr im. Stefana Żeromskiego prowadzony przez Irenę Solską, a następnie kino.
Ciekawe było podejście projektantów do kwestii gospodarstwa domowego. Architekci tak urządzali kuchnie w lokalach mieszkalnych, by można było szybko i sprawnie przygotowywać posiłki. Stworzony na potrzeby WSM projekt kuchni Barbary Brukalskiej, nawiązujący do słynnej „kuchni frankfurckiej”, to koncepcja pomieszczenia, albo części pomieszczenia, gdzie wszystko jest w zasięgu ręki i każde urządzenie ma swoje miejsce. Wyposażenie wuesemowskich mieszkań było proste i funkcjonalne, architekci spółdzielczych domów prowadzili też poradnie, w których mieszkańcy mogli uzyskać pomoc w dobrym i jednocześnie tanim urządzeniu mieszkania.
W 1939 roku Warszawska Spółdzielnia Mieszkaniowa miała 2050 członków, w 1381 mieszkaniach WSM-u na Żoliborzu mieszkało 4289 osób, a w 293 mieszkaniach na Rakowcu osób 1101. Nadal wśród mieszkańców spółdzielni przeważali nie robotnicy, a pracownicy umysłowi (w 1938 stanowili 60%). W momencie wybuchu II Wojny Światowej WSM była w trakcie budowy dziewiątej kolonii osiedla żoliborskiego – budynki udało się wykończyć już podczas trwania okupacji.
Lata wojny to na osiedlu WSM-u okres, gdy relacje społeczne – tworzone początkowo w pewnym sensie odgórnie – zdawały egzamin praktyczny. I zdały go znakomicie: spółdzielcy brali udział w konspiracji, powszechna była samopomoc sąsiedzka, w mieszkaniach żoliborskich kolonii WSM ukrywano Żydów.
Pierwsza potyczka Powstania Warszawskiego miała miejsce przed godziną W – około godziny 13:30 – właśnie na żoliborskim osiedlu WSM, pod kotłownią. Następnie w czasie powstania na sąsiednich III i IV kolonii WSM miały swoją kwaterę dowództwa Armii Krajowej i Armii Ludowej, które walczyły ramię w ramię do końca powstania (Żoliborz skapitulował 30 września). Władze cywilne dzielnicy pod przewodnictwem działacza WSM Stanisława Tołwińskiego działały tak sprawnie i w tak wielu obszarach, że dwa miesiące powstania na Żoliborzu nazywane były przez mieszkańców okresem „Republiki Żoliborskiej”.
Budynki spółdzielni mocno ucierpiały wskutek działań wojennych, jednak ze względu na ich nowoczesną konstrukcję zdecydowano się je odbudować – wyjątkiem był budynek I kolonii przy placu Wilsona, gdzie powstał w latach 50. zupełnie nowy dom.
W nowej rzeczywistości spółdzielcy szybko zabrali się do pracy. Już po roku rozpoczęto rozbudowę osiedla żoliborskiego, budynek XI kolonii był pierwszym w Warszawie domem mieszkalnym zbudowanym po wojnie od podstaw. Do roku 1950 spółdzielnia postawiła jeszcze dwie kolonie (XII i XIII – Dom dla Samotnych) oraz Społeczny Dom Kultury z teatrem Komedia, który tuż po wybudowaniu odebrało spółdzielni wojsko.
Mimo pierwszych dobrych lat powojennych gospodarka komunistyczna dosięgnęła również WSM – od początku lat 50. spółdzielnia istniała wyłącznie w takich ramach, jakie umożliwiał ustrój. Pod tym względem niełatwy okres dwudziestolecia międzywojennego był dla spółdzielców dużo bardziej łaskawy. Spółdzielnia nosząca nazwę WSM zbudowała w czasach PRL wiele osiedli w Warszawie, jednak nie były to już osiedla społeczne w rozumieniu ideowym przedwojennych założycieli Warszawskiej Spółdzielni Mieszkaniowej (nawet jeśli zdarzały się ambitne wyjątki, takie jak Sady Żoliborskie).
Po 1989 roku
mieszkańcy pierwszego, żoliborskiego osiedla wydzielili się z liczącej
dziesiątki tysięcy członków WSM i założyli spółdzielnię „WSM – Żoliborz
Centralny”. Dzisiaj nieduże mieszkania
na zielonych, dobrze zaprojektowanych wuesemowskich koloniach sprzedawane na
wolnym rynku osiągają zawrotne ceny. Historia dopisała niespodziewaną puentę,
bo przecież pierwotnie miały to być tanie i dostępne mieszkania dla
robotników...
Donata Rapacka